niedziela, 27 stycznia 2013

" W pełni sprawna maszyna, laleczka" - ku przestrodze.

Dzisiejszy post może będzie trochę ku przestrodze. Otóż zdecydowałam się na zakup maszyny do szycia, jako że chciałabym się tym zająć w nieco większym, niż dotychczas stopniu. Przyznam- kręci mnie szycie jak i wszelkie przeróbki DIY. Jest to świetną zabawą, tudzież formą relaksu. Skusiła mnie maszyna dostępna w tej chwili w Biedronce, firmy Clarus, w cenie 239 zł. Maszyna posiada sporo funkcji, sądzę więc, że jest godna rozważenia. Nie byłabym jednak sobą, gdybym nie spróbowała znaleźć tańszej, bądź bardziej wypasionej maszyny. Na pierwszy rzut poszły oferty dostępne na allegro ( na ebayu tym razem drożej). Wystartowałam w kilku aukcjach licytując z zacięciem trzy maszyny, ale niestety przegrałam z kretesem, co mnie skutecznie zniechęciło do dalszej walki. Następnie przejrzałam wiele ofert Kup Teraz i tutaj również znalazłam oferty godne zastanowienia. Dziś natomiast wpadła mi w ręce lokalna gazeta, a w niej dwa ogłoszenia. Przez telefon obaj sprzedawcy kusili swoimi produktami. Obaj zgodnie twierdzili, że maszyny są sprawne technicznie, bez usterek wszelakich. Sprzedawca nr 1 zarzekał się, że maszyna firmy Łucznik, którą chce sprzedać, ma ledwie 3 lata. Nie podał co prawda dokładnej specyfikacji produktu tłumacząc, że nie pamięta nazwy modelu, ale maszyna jest w świetnym stanie, ma mnóstwo programów. Pojechałam zatem, aby obejrzeć "prawie nową" maszynę solidnej, polskiej firmy. Z uśmiechem na twarzy wchodziłam do mieszkania sympatycznego starszego pana sprzedawcy. Ten błogi uśmiech znikł mi momentalnie z twarzy kiedy moim oczom ukazała się ta "laleczka" :/ Maszyna już na pierwszy rzut oka wyglądała jak antyk, a nie nówka- trzylatek. Jak się okazało, maszyna ma nie trzy, a... trzydzieści lat...  Pan się lekko "pomylił" - Łucznik przez trzy ostatnie lata to .. stał nieużywany. Tak naprawdę to była moja równolatka :D Pan zażyczył sobie 220 zł i ani myślał zejść z ceny, bo "to przecież Łucznik" ( no tak, za "metkę"  słono  trzeba płacić).Podziękowałam uprzejmie i wyszłam. Nie zrażona pierwszym niepowodzeniem wyruszyłam na oględziny drugiego cuda techniki, także made by Łucznik Właściciel podał mi telefonicznie nazwę modelu- Łucznik 875. W internecie widziałam dwa modele- Glorię ( w miarę nową) i Finesse ( trochę podjeżdża antykiem). Pan zaklinał się prawie, że maszyna ma maksymalnie 9 lat, więc bardziej mi to pasowało pod młodszą Glorię. Kiepski ze mnie detektyw, gdyż okazało się, że jest to jednak starszy model Finesse. Mimo wszystko nie zraziłam się sądząc, że nasze polskie maszyny do szycia są niemal nie do zdarcia. Pomyliłam się po raz kolejny... Co się okazało po obejrzeniu maszyny? Elektryczny pedał nie działa jak należy ( coś " nie łączy"),  nie ma igły- tzn w trakcie szycia na naszych oczach... odpadła, nie ma stojaka do rolki na nici. Pan wykazywał skrajne zdziwienie, jakby po raz pierwszy widział te usterki ( być może objawiły się cudem w trakcie pół godziny, które zajęło mi dotarcie do niego). Chciał na siłę wszystko naprawić- włożyć "jakiś patyk" zamiast stojaka na nici, igłę, która wypadła podczas próbnego szycia przytwierdzić z powrotem przy pomocy.. kleju super glue. To był już gwóźdź do trumny tego Łucznika. Postanowiłam grzecznie podziękować i skierować się ku drzwiom wyjściowym. Sprzedawca nr 2  "pocił się" używając wszelkich argumentów, abym jednak zakupiła maszynę. Przekonywał, że usterki są niewielkie, "przecież maszyna szyje, przecież jakaś baba jej używała itd" Może i szyje, ale jak? bez igły? Ciężko będzie... Gdy wreszcie udało mi się bez szwanku stamtąd wydostać, odetchnęłam z ulgą. Wracam do przeglądania allegro i szukam tym razem  tylko nowych produktów, na gwarancji. Nie rozumiem jedynie jak ludzie mogą być tak nieuczciwi i okłamywać potencjalnych klientów co do stanu faktycznego sprzedawanych produktów. Pozostawiam to pytanie bez odpowiedzi...

9 komentarzy:

  1. Aniu...osobiście już kilka razy sparzyłam się na zakupach na allegro uzywanych przedmiotów...ludzie są wstanie wcisnąć kupującemu taki kit, że aż strach pomyśleć w jakiej muszą być desperacji. Zupełenie nie rozumiem tej polityki sprzedazy bo przecież jeśli zdecydujemy się na zakup i zobaczymy taki bubel możemy rościć w stosunku do sprzedającego zwrotu kasy za zakupiony towar.

    OdpowiedzUsuń
  2. " przy pomocy.. kleju super glue" - po przeczytaniu tego, padłam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się z trudem powstrzymywałam, aby nie parsknąć śmiechem. Najlepsze, że koleś mówił to śmiertelnie poważnie:D

      Usuń
  3. Ojjj, przesadzasz - 3 lata czy trzydzieści - delikatna pomyłka :P
    Antyki są fajne ale jako...eksponat. Lepiej dopłacić i mieć porządny sprzęt który będzie służył lata, z gwarancją i dostępem do części.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czepiam się o takie nieistotne szczegóły :D Zgadzam się w 100 %.

      Usuń
  4. Tutaj mogę Ci poradzić
    jako "doświadczona" znam się odrobinkę na maszynach do szycia i szczerze polecam maszynę z lidla silver crest (bywa w idlu co jakiś czas warto poczekać) najtańsza z najlepszych metalowe części dużo ściegów nawet te overlokowe i cena około 400 zł wiem że drogo ..ale np. z janome to koszt najtańszej około 600 zł :/ a naprawdę nie warto oszczędzać i kupić taką z hipermarketu czy używaną za np. 250 zł bo czytałam że to badziewia psują się szybko (plastikowe części) sama naprawa i kupno takiej drugiej to większy wydatek plus jakość szycia na takiej maszynie jest gorsza to na tyle :)

    Trzymam kciuki i czekam na twoje szyciowe diy !:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieki Kochana:* Ale maszyna dziś do mnie przyjechała- biedronkowa Clarus. Zamawiałam na allegro. Trzymaj kciuki, aby się nie zepsuła jednak;)

      Usuń
    2. Trochę szkoda że tak późno napisałam ..ale napisz mi jak się sprawdza ta z biedronki:)

      Usuń
    3. Na chwilę obecną jak najbardziej. Ponoć robiona pod Łucznikową Olę. Ma metalowe części. Jestem zadowolona.

      Usuń