czwartek, 29 listopada 2012

Jesienne aapsik!

Witam Was bardzo serdecznie!
Okres jesienno-zimowy sprawia, że z aptek masowo znikają środki łagodzące objawy grypy czy przeziębienia. Moją tajną bronią w walce z wirusami są środki naturalne. Ale czy skromne, niepozorne ziółka mogą być równie skuteczne w walce z "najeźdźcą" co współczesne środki farmakologiczne, tzw medycyna konwencjonalna? Gorąco wierzę w moc medycyny naturalnej. Przekonałam się o tym na własnej skórze. Kilka tygodni temu dopadło mnie paskudne zapalenie krtani i tchawicy o etiologii wirusowej. Postanowiłam zmobilizować siły organizmu do walki z chorobą z pomocą "sił natury". Pozostałam w domu. W szafkach mam przeróżne zioła. Gromadze je i otaczam opieką, a one odwzajamniają się tym samym, gdy to ja potrzebuję pomocy. Od dawna darzę je wielką , wierną miłością i vice verse.  Nigdy mnie nie zawiodły.. Są też sekretem mojego bardzo młodego wyglądu, ale o tym będzie inny wpis. Ponadto marzę o posiadaniu własnego sklepu zielarskiego...
Ale do rzeczy! Trzeba przecież wytoczyć ciężkie działa przeciw wrogowi, który mnoży sie i rosnie w siłę. Aby wygrać wojnę zastosowałam:
1. Napój - mieszankę :
należy wziąć 1 łyżkę ziela bratka, 1 łyżkę suszonych malin ( ja zastosowałam 1 małą łyzeczkę malinowego soku, nie dysponowałam akurat suszona malina), 1 łyzka kwiatu rumianku ( mozna zastosowac ten dostepny w saszetkach- zwykle rozcinam je i odmierzam tyle ile potrzebuję), 2 szklanki wody.
Odmierzoną ilośc ziół zalewam wrzącą wodą, gotuję ok 10 minut. Przecedzam. Piję co około 2 godziny po pół szklanki.
2. Herbatka z kwiatów bzu czarnego ( ja wolę użyć soku z owoców bzu, ponieważ zapach suszonych kwiatów jest dla mnie wyjątkowo przykry)
1 łyżka kwiatu bzu ( lub łyżeczka do herbaty soku), 1 łyżka bratków, 1 łyżka kwiatu lipy ( mam taką samodzielnie zebraną- uwierzcie nie ma porównania nawet jeśli chodzi o smak z tą kupowaną w saszetkach czy sypką), 2 szklanki wody, sok z malin ( ok 1 łyżeczka).
Zioła mieszam, następnie zalewam dwiema szklankami wrzącej wody, przykrywam i zostawiam na ok. 15 minut. Następnie należy je przecedzić, dodać sok malinowy i gotowe! Pić po pół szklanki co 2 godziny.
3. Tzw " miodek z cebuli"
Mój faworyt, zdecydowanie. Genialnie łagodzi kaszel. Cebulę kroję na bardzo drobno, zalewam płynnym miodem, najlepiej spadziowym. Można również zamiast miodu po prostu zasypać cebulkę cukrem. Czekam, aż cebula puści soki. Popijam taki "syropek" co 3 godziny po łyżce stołowej.
Dodatkowo podczas choroby zastosowałam:
- Homeovox- w trakcie, gdy prawie straciłam głos ssałam wolno 2 tabl co 2,3 godziny.
-  kanapeczki z czosnkiem
- ciepłe mleko z miodem lipowym- wspaniale rozgrzewa i ma przy tym właściwości przeciwzapalne i przeciwwirusowe.
- inhalacje inhalatorem zakupionym w aptece za 129 zł ( promocja) przy użyciu soli fizjologicznej.
W trakcie choroby tego typu należy dbac, by przyjmować sporo płynów, koniecznie ciepłych.
Czy te cud-miksturki okazały się skuteczne? Jak najbardziej! Po około dwóch dniach zniknął suchy, bardzo bolesny kaszel oraz związany z tym ból krtani, tchawicy i w mostku. Głos powrócił, gorączka spadła. Należy jednak pamiętać, że powyższe sposoby są skuteczne w przypadku infekcji o podłożu wirusowym.  W przypadku zakażenia bakteryjnego nieodzownym może okazać się antybiotyk. Co jest niezwykle istotne, dzieci poniżej 7 r. ż. muszą  bezwzględnie pozostawać pod opieką lekarza, gdyż zapalanie krtani i tchawicy w ich przypadku jest niebezpieczne dla życia.
Na koniec mój trick w przypadku, gdy przemarznę, przemoczę nogi itd. Zwykle kończyło się to dla mnie zapaleniem pęcherza moczowego. Zdrowie niestety mam delikatne. Byle "wiaterek" i już zaczyna się męcząca infekcja dróg moczowych. W przypadku gdy zmarznę, przemoczę nogi szybko po powrocie do domu wskakuję do wanny, polewam nogi, w zasadzie stopy gorącą wodą. Potem nacieram stopy olejem kamforowym, który sama sobie zrobiłam ( uwaga- niektóre sosoby moga byc uczulone na kamforę!). Do zrobienia olejku kamforowego potrzebuję:
- 10 gramów Kamfory ( nalezy ja odważyć)
- jakiś olej- najlepiej rzepakowy, zwykły jakiego używam w kuchni- 90 gramów
Mieszam kamforę z olejem w naczyniu szklanym, następnie robię tzw łaźnię wodną. Do jakiejś zlewki szklanej wlewam nieco wody, w to wkładam naczynie ze zmnieszanymi substancjami. Stawiam na kuchenkę i podgrzewam nieco, do ok 40 C. Jest to istotne, gdyż kamfora w połączeniu z olejem stopi się dopiero gdy ogrzewana. Przelewam do butelki z ciemnego szkła. Zamiast oleju mogę zrobić spirytus kamforowy. W tym celu nalezy wziąć 10 g kamfory, 65 g etanolu 95 % i wody destylowanej 25 g. Najpierw rozpuszczamy kamforę w etanolu, nastepnie dolewamy wodę. Gotowe. Stosujemy jak olej.
Tam więc olejem kamforowym nacieram stopy, wywołuje to uczucie ciepła, co jest naturalne i pożądane. Tak "przygotowana" wskakuję pod  pierzynkę :) Można też wypić jakiś ciepły napar czy to z lipy, maliny, bzu czarnego, wszystkie będą doskonałe. Przy takim postepowaniu jest duża szansa, ze zapalenie pecherza nas ominie. Życzę zdrowia!


Ps Kamfory nie wolno używać u dzieci poniżej 6 r. ż.

3 komentarze:

  1. Bardzo ciekawy i przydatny arykuł

    OdpowiedzUsuń
  2. Czesc, zgadzam sie, ostatnio pilem mleko z miodem i w sumie bylo dobre i rozgrzewajace.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję:) Kluczową sprawą według mnie jest rozgrzanie organizmu, aby ułatwić mu walkę z chorobą. Przygotuję osobny wpis z radami jak mozna to zrobić np poprzez dietę. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń